24 sierpnia, środa
Dzisiaj działo się, oj działo. W Lohals grzechem byłoby nie wykorzystać darmowych rowerów. Pojechaliśmy więc na wycieczkę podziwiać z północnego cypla Długiej Wyspy ogromny 65 m most nad Wielkim Bełtem.
Tamtędy będziemy płynąć tasując się z ogromnymi tankowcami? To zbyt proste, przecież obok jest taki nieco tylko mniejszy, 18-metrowy. To jest wyzwanie! Ile mierzy nasz maszt? – sprawdzimy walką. Wcześniej zakupiliśmy stołeczek, rowerek i kask, ot, tak na wszelki wypadek. I ruszyliśmy w bój.
Załoga zamarła. Wyglądało groźnie. Przęsło zbliżało się nieubłaganie z magiczną prędkością 0,1 kn. Wszyscy w napięciu czekali na efekt. Nadszedł.
Most przeżył. My też. A ten wielki stał sobie w pobliżu i żal mu było, że to nie on był obiektem naszego pożądania.
Ale to nie wszystko. Nagle coś zaczerwieniło się w wodzie. Może Czerwony Kur? Tomek – strażak rzucił się na ratunek temu czemuś. Następny skarb zawitał na pokładzie.
Po pięknym zachodzie słońca tuż przed północą w całkowitych ciemnościach stanęliśmy na kotwicy w zatoczce Korsøre.