9 listopada, sobota
Stacjonującym w Kamieniu Pomorskim SeaWay’em podpłynęliśmy rano do Lady Meliny, żeby zrobić pamiątkowe zdjęcia.
Potem wzięliśmy się do wybebeszania,…
…kosmetykowania i slipowania.
Dzięki Czaczy (Piotrek Czeczennikow) udało się te wszystkie szpeje zapakować do jego busa, za co Ławeczkowa Maszoperia bardzo dziękuje! Razem z Piotrkiem G. zawieźli je wygodnie na zimowanie do Wrocławia.
Zostaliśmy we dwójkę z Andrzejem. Cóż było robić? Na rybnej gulaszowej w knajpie u Z. postanowiliśmy od razu ruszyć w drogę powrotną, żeby być jak najbliżej Szczecina.
Po moście w Dziwnowie, już na morzu, dzięki południowemu wiaterkowi postawiliśmy nawet genuę, ale też silnik sobie powoli pyrkał. Do czasu, bo na wysokości Międzyzdrojów nagle przestał… Rzuciłem się do wymiany filtrów paliwa, robienia bajpasów i innego cudowania. W ciemności powoli, ale nieuchronnie zbliżaliśmy się do toru podejściowego do Świnoujścia. Przy tym wietrze nie whalsujemy się do mariny. Rzucić kotwicę? Na razie zwinęliśmy żagiel i dryfując w kierunku stojącego, oświetlonego jak choinka statku, próbowaliśmy bezskutecznie uruchomić silnik. Sytuację, w tej nerwowej trochę atmosferze, uratował „telefon do przyjaciela” – dmuchnij w rurkę powiedział Kobra (Jurek Żurowski). Pomogło!
Przed północą stanęliśmy w świnoujskiej marinie. Uff, udało się…