Archiwa kategorii: Etap 424 Ostenda-Cherbourg

LM 424: Ostenda-Cherbourg (podsumowanie)

16 czerwca, niedziela

Wczoraj rano pociągiem do Paryża odjechali Andrzej i Krzysiek. Dzisiaj odlecieli samolotem do Warszawy. Wczoraj w południe samochodem przyjechała ekipa na następny etap. Dzisiaj z Józkiem tym autem ruszyliśmy do Ostendy i już wygodnie i elegancko we dwójkę dwoma autami dotrzemy z przerwą w Eindchoven w dwa dni w poniedziałek do Wrocławia. Uff.

W trakcie etapu 424 przepłynęliśmy 250 Mm w czasie 58 godzin. Na początku musieliśmy płynąć głównie wykorzystując silnik, ale dwa najdłuższe przeskoki zrobiliśmy głównie na żaglach. Wypłynęliśmy z Ostendy w Belgii, we Francji odwiedziliśmy Dunkierkę, stanęliśmy na dwa dni w Boulogne-Sur-Mer i też na dwa dni w Fecamp, a skończyliśmy w Cherbougu.

424 Francja, Anglia

Dziękuję za rejs i związane z nim doświadczenia.

Cherbourg

14 czerwca, piątek

Po dniu przerwy w czwartek o świcie ruszyliśmy z Fecamp prościutko na zachód. Przez cały dzień pięknie wiało od lądu. Ale wieczorem przywiało…

Che Józek Che Andrzej

Przywiało nas do Cherbouga. Jak zwykle po ciemku chodziliśmy w główki portu. Uff.

W mieście przywitał nas pan Napoleon Bonaparte, który nakazał nam przygotować się i ruszyć na podbój Anglii.

Che Napoleon z daleka Che Napoleon z bliska

Jak Cherbourg, to wiadomo parasolki z Cherbourga, więc odwiedziliśmy wytwórnię. Ceny z kosmosu, ale za drugim podejściem Józek się zdecydował nabyć jedną z nich. W ten sposób stracił majątek.

Che parasolki1 Che parasolki2

A tak w ogóle, to miasto jest bardzo ładne – spójrzcie:

Che karuzela Che uliczka3 Che uliczka2 Che uliczka1

Oczekujemy na następną ekipę.

Fécamp

12 czerwca, środa

Wstawiennictwo Notre Dame de Boulogne chyba podziałało – prawie całą drogę we wtorek od świtu przepłynęliśmy spokojnie na żaglach. Do północy. Tuż po wpłynęliśmy do portu i mariny Fécamp. Nie było to takie łatwe i proste. Na falach przyboju miotani w lewo i w prawo, raźno zostaliśmy wtłoczeni w wąskie główki portu.

Fec marina Fec widok z klifów

Po drodze zmieniał się cel naszego płynięcia. Mieliśmy płynąć do Dieppe, potem do Le Havre, następnie Honfleur. Jednak optymalny okazał się właśnie Fécamp leżący między pięknymi klifami. A na szczycie klifów stoi kościółek. Uroczo to wygląda.

Fec klify Fec kościół na klifach

Pięknym miejscem w mieście jest budynek zakonu Benedyktynów. Benedyktyni musieli z czegoś żyć, więc założyli gorzelnię. Ot, taka tradycja. Fajnie być Benedyktynem.

Fec pałac Benedyktynów Fec destylarnia

Innych interesujących budynków jest sporo. Ciekawe miasteczko i warto było zmienić plany dla niego.

Fec marynarski domek Fec kościół

Po sałatce „przygotowanej” i podanej na obiad przez Andrzeja musieliśmy zaznać przyjemności zjedzenia małży podanych w czterech smakach. Oj, brakuje tu mam jakiejś kobiecej ręki.

Fec sałatka Andrzeja Fec trójka i kobieta

Fec konsumpcja małży Fec małże

Boulogne-Sur-Mer

10 czerwca, poniedziałek

Przez 3/4 drogi halsówka na silniku. Żagle postawiliśmy dopiero za winklem za Calais. Uff. Przed północą dopłynęliśmy do ładnie brzmiącego miasteczka Boulogne-Sur-Mer. Okazało się również ładne z wyglądu, chociaż widok na marinę nie był zbyt atrakcyjny. Cały poniedziałek zrobiliśmy sobie odpoczynek.

Bul marina

Potajemnie, zamiast iść na zakupy, Józek i Andrzej (twierdzi, że z podjuszczenia Józka) poszli zwiedzić „największe w Europie” akwarium. A my z Krzyśkiem w tym czasie tyraliśmy na jachcie.

Bul akwarium Bul małe akwaria Bul rekin i nurek Bul płaszczka

Za karę poszedłem sam zwiedzić starówkę Boulogne. Faktycznie ładna.

Bul obelisk Bul palma i domek

Wstąpiłem również do katedry prosić o wstawiennictwo. Mam nadzieję, że udanie.

Bul katedra Bul Notre Dame

Wybory w Dunkierce

9 czerwca, niedziela

W środku nocy dotarliśmy do Dunkierki. Dunkierka, to miasto bardzo nowe, bo prawie całkowicie zburzone podczas II wojny światowej i odbudowane. Niewiele tu zabytków. Jednym z nich jest ratusz.

Dunk - ratusz Dunk - wieża

We Francji też odbywają się wybory do europarlamentu i właśnie w ratuszu był lokal wyborczy. Byliśmy tam i my.

Dunk - sala wyborcza Dunk - wybory

Przy kei znaleźliśmy tradycyjny dla Francji pomysłowy bulodrom do gry w bule, czyli petanque.

Dunk - bule Dunk - czwórka

W południe wypłynęliśmy dalej na zachód i znowu pod wiatr…

LM 424: Ostenda->…

8 czerwca, sobota

Już w czwartek wieczorem samochodem przyjechaliśmy we trójkę do Ostendy (Józek Radomański z Nysy, Krzysiek Stańczyk z Warszawy i ja, czyli Bolek Rudnik). Zabrało nam to 12 godzin jazdy.

W piątek odebraliśmy od żaglomistrza zszyty elegancko grot

Grot zszyty

i do wieczora poczekaliśmy na Andrzeja Olszewskiego, też z Warszawy, który wygrał licytację w tegorocznej edycji WOŚP. Andrzej przyleciał z Barcelony.

Dzisiaj rano po śniadaniu mimo przeciwnego wiatru ruszyliśmy na podbój Francji.

Z Ostendy