23 sierpnia, sobota:
Sms z godz. 1835 - „Wymiana bez problemów. Jesteśmy 300 km przed Paryżem”. Tak w La Rochelle kończy się kolejny tydzień wyprawy na Melinie. Oszczędny w relacje.
21 sierpnia, czwartek:
„Jesteście w Pornic? Dajcie jakąś relację” – na takie wołanie odpowiedź Przemka Błaśkiewicza zabrzmiała tak: „Światło kompasu i dziwna linka od foka – naprawione. Sonda przy sterze – w trakcie naprawy. Wszystko to na skutek 6 godzin na silniku. Piekarnik przetestowany. Tradycyjny wyścig o złotą patelnię w pełni. Okazuje się, że trzeba spływać do portów około 14-tej, żeby stać przy pontonach. Także jutro skoro świt pędem dalej, a na razie ‚crepes’ i lekkie winko. Pozdrowienia i uściski”.
Załoga Olka Gruszczyńskiego jest bardzo oszczędna w relacje. Z obserwacji trasy na Marine Traffic wynika, że Melina po wypłynięciu z Camaret odwiedziła Concarneau, a następnie dwa razu Lorient. Dwa razy, bo pewnie chcieli się przestawić do mariny Port Tudy na wyspie Groix, ale ponieważ w sierpniu wszyscy Francuzi mają urlopy, to i ta piękna marina pewnie była pełna i musieli wrócić.
Z dwóch smsów od Przemka Błaśkiewicza można wysupłać następujące informacje:
Poniedziałek godz. 1634 „Robimy zakupy w Concarneau w Leclercu. Wczoraj święto sieci i fajerwerki. Płyniemy dalej do u-botów. Melina nie sprawia zawodu”.
Wtorek godz. 1834 „Stoimy w Lorient w bunkrze dla u-botów pod 7 m betonu”.
16 sierpnia, sobota:
Krótki, niemal żołnierski meldunek (to chyba po wczorajszym święcie Wojska Polskiego) od Olka Gruszczyńskiego, kapitana francuskiego, jedenastego etapu naszej wyprawy na Melinie:
„Łódka przejęta, sztaujemy się, jest dobrze. Adam pojechał”.