5 lipca, niedziela
Siedzimy już wygodnie w gorącym Wrocławiu. Wspominamy rejs i powrót z drobnymi przygodami. W Palmie temperatura dochodziła do 41 st. C. Autobus na lotnisko dowiózł nas wg planu, ale samolot wystartował z ponad godzinnym opóźnieniem – przednie drzwi nie chciały się zamknąć. W Poznaniu uciekł nam ostatni pociąg, a autobus (z Ustki) miał być dopiero za 2,5 godziny. Dzięki kontaktowi przez portal BlaBlaCar zostaliśmy zabrani niemal od razu przez bardzo miłego Wojtka i jego autem dotarliśmy do domów tuż po północy.
Majorkę opłynęliśmy w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara w 66,5 godziny, z tego 49,5 godziny na żaglach, a 17 używając silnika. W tym czasie pokonaliśmy 191 mil. Pięknie było. Polecamy!