5 lipca, piątek
Godz. 1448: Lecimy do Ardrossan na zmianę załogi, krótki przelot. Dobry dojazd z Glasgow, pociąg 30 minut. Wiatr w plecy, postawiona genua.
Godz. 2115: Stoimy w Ardrossan, postaram się złożyć parę słów…
3 lipca, środa
Wyjście z portu w Douglas na wyspie Man musieliśmy zaplanować między wchodzącymi i wychodzącymi promami. Prognoza nie była optymistyczna, zakładała 4 do 6 Bft w twarz z tendencją spadkowa. O godzinie 1955 oddaliśmy cumy i skierowaliśmy Melinę na północ. Po wyjściu w morze prognoza okazała się fałszywa. Zaczęło się od 6 i nie zamierzało na tym skończyć, im dalej w morze tym więcej na liczniku (licznik nie działa poprawnie). Po wyjściu z cienia wyspy fale wraz z nasilającym się wiatrem zasiały w nas ziarno zwątpienia. Jednak Melina na bejbi foczku i bezanie dzielnie cięła przelewające się przez pokład fale, więc kontynuowaliśmy halsówke w obranym przez nas kierunku. Nad ranem Manannan (według mitologii irlandzkiej bóg morza i pogody) pozwolił nam odetchnąć redukując siłę wiatru z 8 o połowę. Po odczytaniu najnowszej prognozy, perspektywa zbliżającego się jeszcze silniejszego sztormu zmieniła nasze plany z Belfastu na Campbeltown znajdujące się bliżej portu docelowego Glasgow. Dopłynęliśmy tam po łącznie 30h i 130nm od wyjścia z Douglas.
Obecnie oglądamy nasilający się wiatr z deszczem z baru popijając szkocką whisky.
Maciek
1 lipca, poniedziałek
Na moje WhatsAppowe pytanie „Maciek, jak się udał przeskok na Man?” uzyskałem następującą odpowiedź:
„Przeskok udany, był mały problem z miejscem w Douglas, postawili nas przy pomoście promowym. Wchodziliśmy o 0200 w główki portu. Po 30 min kręcenia się w basenie portowym i gadaniu z kapitanem przez radio zaparkowaliśmy.
Bardzo miła i pomocna obsługa portu. Piękna pani odbierała od nas cumy.
Przelot zajął 18h. Połowa na żaglach, po południu zdechło, więc trochę na dieselgrocie, a jak zgasło całkowicie zrzuciliśmy żagle i końcówka na silniku.
Teraz czekamy na odprawę Coast Guard i idziemy zwiedzać.
Planowane wyjście z portu dziś wieczorem, nie możemy stać długo przy tym pomoście ponieważ obsługuje jednostki komercyjne.”
30 czerwca, niedziela
Już w piątek wieczorem na pokład Lady Meliny zawitał kapitan Maciek Mnich z wrocławskich Sharks-ów i Zbyszek Konrady. Nastąpiło przeszkolenie z obsługi LM i zbratanie. W sobotę dołączyli Agata Tołłoczko i Marcin Markiewicz. Pewnie też było przeszkolenie i zbratanie (zsiostrzenie), ale mnie już tam nie było. W niedzielę rano, po nocnym wyokrętowaniu Francuzek z poprzedniego etapu, ruszyli przy sprzyjającej wodzie i prądzie. Ku Szkocji.