4 maja, sobota
W Vila Real de Święty Antoni pan na stacji benzynowej był bardzo niezadowolony, że nic od niego nie chcemy, więc kupiliśmy 25 litrów paliwa. Potem, żeby zrobić zaopatrzenie, stanęliśmy nie tam, gdzie trzeba, więc nas przegoniono i postawiono przy kei, ale kazano za 2 godziny stania zapłacić 9,90 euro. Się zaopatrzyliśmy i z godnością odpłynęliśmy.
Niestety wiatr w mordę, dobrze, że lekki , zmusił nas do halsowania. Nie dopłynęliśmy zbyt daleko i po północy stanęliśmy na napotkanej boi na rzece Gilao nieopodal miasteczka Tavira. Łapanie boi na prądzie, to ciekawe doświadczenie. Takich, jak my, było kilkunastu. Rano okazało się, że stoimy w środku parku narodowego. Dla turystów z przepływających stateczków byliśmy taką samą atrakcją, co przyroda. Po porannej kawie odpłynęliśmy.
Przez cały dzień prawie nie wiało i płynęliśmy znowu powoli na żaglach. Południowe wybrzeże Portugalii w okolicach Faro, to przepiękne, bardzo szerokie, piaszczyste plaże. Przepływaliśmy tuż obok nich. Piękny widok.
Postanowiliśmy płynąć przez noc. Jest nów, więc ciemno, jak… Dobranoc Wam.