Archiwa kategorii: …Etap 104,105 Portugalia

Real Club Nautico de Vigo

15 maja, środa

Tego się nie spodziewaliśmy. Postój w marinie – 39 euro. Sporo. Ale w tej cenie: zostaliśmy wciągnięci dożywotnio na listę członków Królewskiego Klubu Żeglarskiego Vigo, uzyskaliśmy bezpłatny dostęp do pomieszczeń klubowych, czytelni, biblioteki, restauracji, basenu, siłowni, sauny suchej i tureckiej, salonu masażu i pryszniców z oknem z widokiem na marinę, miasto i ocean.

IMG_20190515_111930357m IMG_20190515_111900929m IMG_20190515_110846585m

Elegancja w każdym calu. Zapraszamy!

Kurs na północ

6 maja, poniedziałek

Wczorajsza noc i cały dzień były mało atrakcyjne. Prawie nic nie wiało, ale halsowaliśmy zawzięcie. Nieco znużeni postanowiliśmy na wieczór wpłynąć do jakiej mariny, wykąpać się i zażyć uciech portowych. Za podjuszczeniem Wróża Macieja wybór padł na Portimão. I to był błąd. Office czynny tylko do 18, więc wszystko, łącznie z toaletami i prysznicami zamknięte. Miasteczko, to jedno wielkie hotelowisko, bez żadnej otwartej knajpki, przed sezonem niemal wymarłe. W proteście odpłynęliśmy od kei i stanęliśmy w awanporcie na kotwicy, bo po co przepłacać.

Rano popłynęliśmy do pobliskiego Lagos, o którym Wróż Maciej, owszem, również wspominał. No i to byłby o wiele lepszy wybór na wczorajszy wieczór. No szkoda. A może dobrze się stało?

Okolice Lagos są przepiękne. Klify z wydrążonymi przez ocean jaskiniami i wystającymi z wody skałkami są bardzo atrakcyjne. Całe południowe wybrzeże Portugalii od granicy z Hiszpanią zrobiło na nas duże wrażenie. Między godziną 17 a 20 powoli okrążaliśmy południowo-zachodni skrawek Portugalii, czyli Ponta de Sagres. Całe to wybrzeże, to wysokie, skaliste, monumentalne klify, a wśród nich Pedra do Gigante (Skała Olbrzyma). To w pobliżu tego miejsca wysztrandował parę lat temu nasz znajomy jacht Spirit One. Oddaliśmy mu honory opuszczając na chwilę banderę do połowy bezanmasztu.

Od teraz nasz kurs z zachodniego zmienił się na docelowy północny.

Powolutku na żagielkach

4 maja, sobota

W Vila Real de Święty Antoni pan na stacji benzynowej był bardzo niezadowolony, że nic od niego nie chcemy, więc kupiliśmy 25 litrów paliwa. Potem, żeby zrobić zaopatrzenie, stanęliśmy nie tam, gdzie trzeba, więc nas przegoniono i postawiono przy kei, ale kazano za 2 godziny stania zapłacić 9,90 euro. Się zaopatrzyliśmy i z godnością odpłynęliśmy.

Niestety wiatr w mordę, dobrze, że lekki , zmusił nas do halsowania. Nie dopłynęliśmy zbyt daleko i po północy stanęliśmy na napotkanej boi na rzece Gilao nieopodal miasteczka Tavira. Łapanie boi na prądzie, to ciekawe doświadczenie. Takich, jak my, było kilkunastu. Rano okazało się, że stoimy w środku parku narodowego. Dla turystów z przepływających stateczków byliśmy taką samą atrakcją, co przyroda. Po porannej kawie odpłynęliśmy.

Przez cały dzień prawie nie wiało i płynęliśmy znowu powoli na żaglach. Południowe wybrzeże Portugalii w okolicach Faro, to przepiękne, bardzo szerokie, piaszczyste plaże. Przepływaliśmy tuż obok nich. Piękny widok.

Postanowiliśmy płynąć przez noc. Jest nów, więc ciemno, jak… Dobranoc Wam.