10 stycznia, sobota
Czas na podsumowanie sylwestrowego rejsu i parę danych statystycznych.
Płynęliśmy w składzie 8-osobowym: Ewa i Maciek Tarnawscy, Aneta Łojewska i Wojtek Codrow, Inka i Zbyszek Jaskólscy oraz Hania Brzecka i ja, Bolek Rudnik (starałem się kapitanować). Mimo 8 osób na pokładzie, nie było nam wcale ciasno (fot. Ewa Tarnawska).
Z Wrocławia wystartowaliśmy o północy 26/27 grudnia starego roku. Nie licząc niespodziewanego noclegu w Zurichu, przez pierwsze 3 dni zwiedzaliśmy Maderę, następnie popłynęliśmy na sąsiednią wyspę Porto Santo, w Sylwestra tuż przed północą 31.12./01.01. (starego roku / nowego roku) byliśmy z powrotem na redzie stolicy Madery – Funchal, gdzie byliśmy świadkami niesamowitego pokazu ogni sztucznych, przez kolejne 2,5 dnia płynęliśmy przez Atlantyk, aż dopłynęliśmy do Graciosy, najbardziej na północny-wschód wysuniętej wyspy archipelagu Wysp Kanaryjskich, i popłynęliśmy na południowy skrawek Lanzarote, gdzie postanowiliśmy zakończyć nasz rejs. Promem dostaliśmy się na Fuerteventurę, skąd samolotem wróciliśmy do domu o północy 6/7 stycznia nowego roku.
Odwiedziliśmy na Maderze Marinę da Quinta do Lorde w Canical i redę Funchal, na Porto Santo port Porto Santo, na Graciosie porcik Caleta del Sebo i na Lanzarote Marinę Rubicon w Playa Blanca.
Przepłynęliśmy 393 mile morskie w czasie 83,5 godziny, co daje średnią prędkość 4,71 węzła. Na żaglach płynęliśmy niemal 63% tego czasu. W marinach spędziliśmy 113,5 godziny, a więc mimo licznych wycieczek lądowych po Maderze, Graciosie i Lanzarote, na wodzie byliśmy prawie 41,5% czasu naszego pobytu. Mam też inne dane statystyczne, ale ciekawsze jest ich porównanie z innymi etapami, co opublikuję w jednym z następnych wpisów.
Dziękuję i zapraszam w imieniu naszej Asocjacji na następne rejsy Meliną – Bolek Rudnik