19 lipca, czwartek
Po ponad dwutygodniowym postoju w porciku Benitses na Korfu wreszcie dzisiaj ruszyliśmy ku kolejnej przygodzie. Wczoraj wieczorem dotarliśmy z Jackiem Optołowiczem na łódkę. Niestety tylko we dwójkę, bo nikt inny nie chciał partycypować w tej naszej eskapadzie. Szkoda. Żałujcie, jako i my żałujemy. Mimo długiej nieobecności samotna łódka nie doznała uszczerbku na ciele, kotwica – ta Całkiem Nowa Kotwica – trzymała dzielnie dziób, a cumy dzielnie rufę. W tak zwanym międzyczasie wszystkiego doraźnie dozorowali Ania i Robert z sąsiedniego jachtu A&R i co nieco poprawiali. Dziękuję im za to.
Osobliwością portu Benitses jest to, że aktualnie nie ma zarządcy. Wobec tego nie ma kto pobierać opłat za postój. Owszem, nie ma tu prądu, wody, innych wygód, ani wygódek, ale opłata 0 (zero) euro jest wystarczającą rekompensatą tych niedogodności.
Wieczorem poszliśmy z Jackiem przywitać się z miasteczkiem i jego atrakcjami…
Paliwo dowiózł nam dzisiaj rano miły gość małą cysterną. Zatankowaliśmy 200 litrów po 1,50 euro/l, czyli za cenę minimalnie wyższą niż na stacji benzynowej. Chcieliśmy do pełna, ale miał tylko 200.
Równo w południe tutejszego czasu, czyli o godz. 1100 waszego czasu, elegancko zrobiliśmy portowe manewry, odcumowaliśmy, odkotwiczyliśmy i raźnie ruszyliśmy baksztagiem na południe. Wiaterek od tylca 10-12 kn, stan morza 2, słońce pełną gębą, temp. powietrza 28 st. C., temp. wody 24 st. C. Samopoczucie świetne!

A to plan naszego i następnego etapu oraz Jacek przy manewrach.