30 sierpnia, piątek
Na ostatniej prostej do La Coruna nocą wjechaliśmy w nieoznakowaną sieć rybacką.

Pomarańczowa bojka od sieci już na pokładzie, niestety lina wkręciła się na śrubę :/
Byliśmy 10 mil od portu. Postawiliśmy żagle, ale że nie było wiatru to się kulaliśmy. W 5 godzin zrobiliśmy 2 mile i ładny dryf wokół izobat
W końcu spłynęła na nas „łaska boża” – na hol wzięli nas przemili Francuzi z jachtu Cipango.
Po dwóch godzinach dotarliśmy do portu. Do porto deportivo wciągał nas na wstecznym przekozak z mariny. W marinie udało nam się uporać z linką. Śruba uwolniona.

Zaprosiliśmy na jacht Francuzów z Cipango, żeby im podziękować. Pierre (drugi od lewej), Thiery (trzeci od lewej) i Veronique (pierwsza z prawej), to pomocna załoga Cipango, która przyszła nam na pomoc zaraz po pierwszym wywołaniu na radiu.
Wieczorem poszliśmy zjeść pulpo a la gallega (ośmiornice po galicyjsku). Zalecamy bardzo ten przysmak kuchni galicyjskiej.