Archiwa kategorii: Etap 235 Sao Miguel – Terceira

Koniec LM 235 – Rejsu bez granic

17 listopada, środa

Czas podsumować naszą eskapadę. Warto przypomnieć, że pierwotnie miał być to rejs sprawdzający charaktery i zgranie załogi w trudnych warunkach. Swoiste preludium do długofalowego projektu „Rejsy bez granic” czyli niekomercyjnego pływania po różnych zakątkach świata w gronie przyjaciół. W międzyczasie pojawiła się propozycja skorzystania z odpowiedniego do takich wypraw jachtu na Azorach. Głupio by było nie skorzystać! No bo zobaczyć Azory to jest coś….Los chciał, że udało się upiec dwie pieczenie. Otóż trudne warunki pogodowe w połączeniu z przypadkową awarią i holowaniem jachtu, a w efekcie konieczność nagłej zmiany planów to była dla nas ciężka próba. Wyszliśmy z niej cało i w dobrych nastrojach. A jak to mówią: co nas nie zabije….Poza tym udało nam się zobaczyć wiele pięknych miejsc, najeść dobrych rzeczy, wykąpać tu i tam, napić i pośpiewać. A pomyśleć, że mieliśmy się w tym listopadzie katować na Bałtyku. Także ten…Nie ma tego złego!
Wracamy do domu by oddać się wspomnieniom, marzeniom i planowaniu następnych wypraw.
Ahoj!
Załoga 235 etapu.
20211123_084712m d3d51075-
Rząd górny od lewej: Piotrek, Oskar, Gwidon, Marek. Rząd dolny od lewej: Janek, Krzysiek, Olek, Bartek.

Atrakcji, ile się da

16 listopada, wtorek

Ostatni dzień na wyspie postanowiliśmy w całości przeznaczyć na zwiedzanie. Wyspawszy się wreszcie w wygodnych łóżkach (tu ukłony dla załoganta-złotej rączki-wodza Piotrka, który załatwił apartamentos), pojechaliśmy obczaić tyle atrakcji, ile się da. A były to: plantacje herbaty (jedyne miejsce w Europie, gdzie się ją uprawia), gorące naturalne baseny Caldeira Velha położone w tropikalnym lesie przypominającym Park Jurajski, wodospady, górskie jeziora, oraz niezliczone już punkty widokowe.
3833f7d8- f1f7105e- IMG_7793 IMG_7794
Na szczególne uznanie zasługuje ten położony na północno wschodnim krańcu wyspy: Mirradouro Ponta do Arnel w Nordeste, gdzie w połowie wysokiego na ponad 100 m klifu znajduje się piękna latarnia morska (dostępna dla zwiedzających za free).
IMG_7728
Na koniec ekipa uzależniona od kąpieli wskoczyła jeszcze do błotka w Furnas, a potem wszyscy udaliśmy się na końcową biesiadę. Tym razem było to słynne Cozidas da Furnas, czyli potrawa mięsno-warzywna gotowana w kopcach z pyłu wulkanicznego otaczającego gejzery w Furnas.
b5679719-
To bardziej ciekawostka niż raj dla podniebienia, ale można się tym porządnie najeść. Ps. Dopuszczalne stężenie alkoholu za kółkiem na Azorach= 0,5 promila, także spoko.

Wyspa Sao Miguel

15 listopada, poniedziałek

dfb4d704-

Lądowej części rejsu ciąg dalszy: wyspa Sao Miguel. Pogoda się poprawiła, zatem wyruszyliśmy wypożyczonymi autkami na zwiedzanie. Wypełnione załogą i bagażem corsa i yaris dostały niezły wycisk na wulkanicznych podjazdach. W zapachu hortensji i palonego sprzęgła cześć załogi zwiedziła na początek południowe wybrzeże wyspy, tj. okolice Villa Franca do Campo z widokiem na wystający z oceanu przy brzegu krater Ilheu de Villaa.

IMG_7789 80490af3-
W tym samym czasie, w niejasnych okolicznościach (bo przecież nie z winy przewodnika, hłe hłe….) pozostała część ekipy znalazła się na drugim krańcu wyspy. PODOBNO widziała Calderę wulkanu otaczającą Sete Cidades i dwa jeziora o różnych kolorach, a także zażyła gorących kąpieli oceanicznych na zachodnim krańcu. Wszyscy wiemy jednak, że to co mówią należy podzielić przez 10.
Wieczorem spotkaliśmy się na spożywaniu lokalnych specjałów, a w tym szczególnie godnej polecenia kiełbaski (kaszanki?) z grillowanym ananasem.
5e605a0d-
Tak tak, nie ma ściemy. Tego na prawdę warto spróbować. 

Jednak Terceira

14 listopada, niedziela

Ten etap był zaskakująco krótki. Po wyjściu z portu i przepłynięciu paru mil spotkała nas niemiła niespodzianka. W myśl reguły: złośliwość rzeczy martwych, po kilku złowrogich odgłosach skapitulował silnik. Doraźna brygada co bardziej kumatych domorosłych mechaników (na co dzień raczej humanistów) orzekła, że na wodzie się tego naprawić nie da.
IMG_7693
W międzyczasie zapadł zmrok, a prognozy wskazywały raczej na hardkorową jazdę niż niedzielny spacerek. Decyzja: Wracamy. Czyli wzywamy kogo trzeba, niech nas zholuje z powrotem do portu. Tak też się stało. Akcja poszła bardzo sprawnie i bezpiecznie. RIB przybył po około godzince. Zaparkowali nas w poprzednim miejscu. Lepiej byłoby trochę głębiej w porcie, ale nie dano nam wyboru.
PHOTO-3 20211114_105716m
No cóż…po dłuższej naradzie i konsultacji z armatorem postanowiliśmy uratować pozostały nam na Azorach czas. Jeden dzień na zwiedzanie całej Terceiry, a potem samolocikiem powrót na San Miguel. Czyli w zasadzie zgodnie z planem, tylko środek transportu inny- tak dla urozmaicenia. Zwiedziwszy skąpane w deszczu i mgle
IMG_7700
„najwspanialsze punkty widokowe Azorów” odpaliliśmy gitarę i osuszyliśmy płynne zapasy. Atmosfera nie siadła, oj nie….Zatem Statek widmo pozostawiamy przywiązany czym się da w dobrych rękach: z duchem paska klinowego za sterem.
c45861c4-
Wszystko pod kontrolą.
.
PS. Awaria okazała się dosyć banalna. Wykręcająca się pod wpływem drgań silnika śrubka zaczęła piłować przebiegający tuż obok sześciorowkowy pasek klinowy. Tak skutecznie go piłowała, że na silniku osiadła gumowa mączka, a następnie precyzyjnie odkroiła trzy paseczki, a resztę rozerwała na strzępy. Następna ekipa etapu 236 z przyjemnością fachowo to naprawiła.

Trochę deszczyku

13 listopada, sobota

Nocny przelot z San Jorge na Terceirę nie należał do najprzyjemniejszych, a to z powodu ulewnego deszczu.

IMG_7659 IMG_7666

Kolejne wachty  były wprost zachwycone pobudką, a w środku stopniowo przybywało mokrych łachów. Na szczęście łajba ma trochę patentów a’la suszarnia.

74af5ed8-

Także nie ma to tamto: około 10.00 przybyliśmy do Angra De Heroismo, miasta wpisanego na listę dziedzictwa UNESCO. Ze względu na deszczyk  zmieniliśmy koncepcję zwiedzania z widokowej na sakralno-muzealną. Kolorowe domki i kręte uliczki też robią dobrą robotę. Warto to miejsce odwiedzić.

IMG_7670 IMG_7673 IMG_7681

Około 17.00 oddaliśmy cumy. Oj mocno popracowały tego dnia. Zapada zmrok. Rozpoczynamy ponad 24 godzinny powrót na San Miguel. 

Z miejsca na miejsce, z wiatrem wtór…

12 listopada, piątek

Dzisiejsze smsy o godz. 0943 – Olek: Wychodzimy do Velas.  Bolek: Dopiero? Mieliście wczoraj…  O.: Rozwiało się i na noc nie było po co.  B.: Słusznie, lepiej się napić wina wieczorem.

A o godz. 2013 – Olek: Wyszliśmy z Velas i płyniemy na Terceirę. Bez wina?

Później przyszła relacja:

W piąteczek 12 listopada o 07.30 rano, kursem NE przy korzystnym wietrze w porywach do 20 węzłów ruszyliśmy z Faial na San Jorge. Ta podłużna wyspa przywitała nas niezwykle ciasnym i złowrogim porcikiem Velas, niemalże wykutym w bazaltowej skale. Z plusów dodatnich wskazać należałoby słońce i temperaturę około 25 stopni. Gdy z ojczyzny docierają do nas wieści o wymianie opon na zimowe, docenia się takie rzeczy…
Z uwagi na krótki postój ograniczyliśmy się do spacerku po mieście i pobliskich punktach widokowych. Aha, ponieważ kapitanowi wypadał kambuz, na dowód szacunku (nie lizusostwa!) zjedliśmy „na mieście”. Warto zaznaczyć, że miejsce to słynie z wyjątkowych serów. Był to dobry dodatek do serwowanej w jednej z nielicznych knajpek rybki dnia i owoców morza. 
Około 17.00 po krótkich manewrach przy portowym „CPN-ie” rozpoczęliśmy nocną żeglugę w kierunku następnej wyspy: Terceira. 

Capelinhos na Faial

11 listopada, czwartek

Nasze obawy się sprawdziły… Po „wieczorku” w Cafe Sport daliśmy radę obejść okolicę tylko jednego wulkanu: Capelinhos (a i to z niemałym wysiłkiem).

IMG_7543

Krajobraz niesamowicie zróżnicowany – od księżycowej pustyni aż po amazońską dżunglę. Wyprawa na pół dnia. Buciory trekkingowe okazały się niezbędne. Dobra! Warto było w nich siedzieć w tym Ryanairze.

e61e0b31- IMG_7614 IMG_7611 IMG_7600 IMG_7598

Po półgodzinnym prysznicu i innych kolacjach regenerujemy się. Czeka nas nocne wyjście z Horta. Kierunek nieco zmodyfikowany z uwagi na zmianę prognozy: San Jorge zamiast Graciosy.
A i jeszcze ciekawostka: w oknach budynku, w którym znajduje się min. Cafe Sport widnieją pokaźne zdjęcia różnych żeglarskich legend. Wśród nich „nasz” Krzysztof Baranowski. Miła niespodzianka.

IMG_7538
Zatem przygoda trwa… 

LM 235: Olek, przy pomocy załogi, nadaje z Horty

10 listopada, środa

Załoga Olka Gruszczyńskiego nadaje z Horty:

Meldujemy, że kolejna załoga SY Lady Melina w ramach własnego projektu: „Rejsy bez granic” wyruszyła późnym popołudniem 8 listopada obierając kurs w kierunku Faial.
IMG_7518
Po 45 godz. rejsu w zmiennych warunkach pogodowych, ale niezmiennie dobrych nastrojach dotarliśmy do legendarnej Horty,
IMG_7529
gdzie planujemy obowiązkowy wieczorek integracyjny w Peter’s Cafe Sport (bierzemy gitarę- może nas nie wyrzucą…).
IMG_7533
Jutrzejsze Święto Niepodległości, jeśli pogoda pozwoli zamierzamy uczcić zdobyciem dwóch wspaniałych wulkanów na tej wyspie: Capelinhos i Caldeira. Zobaczymy czy warto było siedzieć 6 godzin w samolocie w górskich butach…Kolejne relacje wkrótce.
Pozdrawiam, Marek Zieliński

Się wreszcie ruszymy

5 listopada, piątek

Już pojutrze, w tę niedzielę 7 listopada, Lady Melinę posiądzie ekipa Olka Gruszczyńskiego. Przez 10 dni mają zamiar zrobić kółeczko po Azorach i wrócić na Sao Miguel.

A zaraz po nich, w środę 17 listopada jacht przejmuje następna załoga. Na razie jest nas czterech pięciu: Mirek, Zbyszek, Andrzej i ja, czyli Bolek (i Tadek) . Przylatujemy nieco wcześniej, żeby pozwiedzać uroki wyspy Sao Miguel (tu filmik na Yuotube). Już w sobotę 13-go będę z trzema dziewczynkami: Hanią, Ewą i Kaziutkiem. 14-go dolatują chłopaki. 17-go dziewczynki wracają, a chłopaki zmierzą się od razu z oceanem. Do domu wracamy w środę 24 listopada z Terceiry.

Azory10

Ponieważ jest nas obecnie czterech, mamy wolne koje. Serdecznie zapraszamy do Załogi! Podaję dla informacji, że lot w dwie strony z Wrocławia z bagażem podręcznym kupuje się w tej chwili za ok. 600 zł (bagaż dodatkowy 10 kg, to wydatek 200-250 zł).

Temperatura powietrza 20-22 st. C, a oceanu niezmiennie 22 st C.