Archiwa kategorii: Etap 45-46 Kanary5

Koniec w Gran Tarajal na Fuerteventure

23 kwietnia, czwartek

„Zakończyliśmy rejs w Gran Tarajal. Po dojściu tradycyjny toast za szczęśliwe ocalenie. Jutro wyjeżdża Marta, Kasia i Paweł. W drodze były prace bosmańskie. Ewa wyczyściła z rdzy pas nadburcia sterburty. Da się. Dokończymy jutro. Przetankowaliśmy całe paliwo do prawego zbiornika. Zrobiliśmy 334 mile. Nie udało nam się dotrzeć na La Palmę lub El Hierro. Melina rewelacyjna. Dziękujemy Magdzie, Ianowi i całej Asocjacji. Pozdrawiamy Anię”.

mms_img2134020026 mms_img912965528

Fuerteventura wreszcie zdobyta

22 kwietnia, środa

„Po dobie w morzu dochodzimy do Puerto de Morro Jable na Fuerteventura. Plan wykonany :)  Wyszliśmy wczoraj wieczorem. Jak tylko wychyliliśmy się za południowy cypel Gran Canarii dostaliśmy 6B prosto w nos. Nocka i pół dnia halsówy z mizernym skutkiem, ale po południu zlitował się nad nami Neptun i odwrócił wiatr na NNE, więc już jednym halsem, choć ostro, a potem z pomocą silnika, kiedy zdechło za wyspą – doszliśmy. Ale nas wyhuśtało! Melina ciężko halsuje pod falę na zarefowanych żaglach. Ożywia się pod pełnymi. Dziś urodziny Ani. Całusy od załogi P. Zdążymy z życzeniami jeszcze dzisiaj, a rzecz była już zagrożona”.

Jacek! Cała Załogo! Gratuluję z całego serca. Jesteście Wielcy!

Dzień lenia na Gran Canarii

21 kwietnia, wtorek

„Przymusiliśmy marinero w San Miguel do przyjęcia opłaty i nocą z niedzieli na poniedziałek przepłynęliśmy do Puerto de Mogan na Gran Canarii. Prognoza 20 kt, a wiało 25 do 35 kt. Niezła jazda. Załoga spisała się świetnie. Precyzyjna szybka jazda bajdewindem doprowadziła nas nad ranem do pięknego portu pod skałą. Wczoraj dzień lenia, plaża, knajpa. Nastroje rewelacyjne. Dziś płyniemy do Maspalomas, a po południu ruszamy na Fuertaventurę”.

mms_img1774575958

Loro Parque Tenerife

19 kwietnia, niedziela

„Dziś byliśmy w Loro Park. Były pingwiny, krokodyle, pantery, tygrysy, akwaria ze wszelką morską i amazońską żywiołą, papugi, ale najlepsze były pokazy delfinów i orek. Niestety zdjęcia z tych ostatnich są w aparacie i nie mam jak ich wysłać, ale przesyłam kilka innych. Rozwiało się. Wiatromierz pokazuje 30 węzłów w porcie. Na dodatek w mordę, ale nie całkiem na wprost . Może wyjdziemy wieczorem na noc. Tylko w niedzielę nie ma tu komu zapłacić”.

DSC_0578 DSC_0582 DSC_0576

Pierwsze zdjęcie załogi

18 kwietnia, sobota

Wreszcie nadszedł, przesłany w środku nocy, pierwszy zbiorowy portret aktualnej załogi. Teraz już wiemy, z kim mamy przyjemność. Opis brzmi: „Oto załoga Meliny na zboczach Pico del Teide nad chmurami”.

mms_img1774575957

Miejmy nadzieję, że cdn…

Urzekająca Gomera

17 kwietnia, piątek

Sms przyszedł nad ranem w sobotę (hm, co Jacek robił o godz. 0458?), ale dotyczy dni poprzednich. Otóż:

„Gomera urzekła nas. Wspaniałe widoki, kręte drogi, kolorowe miasteczka przyklejone do stromych zboczy pokrytych tarasami z uprawami bananowców. Nad tym wszystkim górujące poszarpane skały, dymiące chmurami, wyrastające z lasu laurowego. Wiele tu rzeczy jedynych lub naj… Jedyny w Hiszpanii park narodowy wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa, jedyne miejsce, gdzie robi się miód palmowy, jedyny język gwizdany, Kolumb, jako pierwszy wyruszył stąd odkryć Nowy Świat, a zewsząd widoczny Pico del Teide na Teneryfie jest najwyższym szczytem Hiszpanii. Droga do Valle Gran Rey prowadząca po zboczach wąwozu, naprawdę przyprawia o zawrót głowy – wspaniała. A wszystko tu niezgiełkliwe, z dala od głównych tras turystycznych, spokojne. Chce się tu zostać na bardzo długo. Ale my musimy płynąć na Teneryfę. W sobotę dołączy do nas Ewa.

Płyniemy więc na wschód z dobrym, świeżym wiatrem. Wzięliśmy na pokład „na stopa” Polaka i dwoje Niemców – włóczykijów. Pograli, pośpiewali i pożegnali się – chcą do Maroka”.

Stoją teraz w Marina del Sur w pobliżu Amarillo Golf na Teneryfie i czekają na Ewę.

Las Galletas i dalej na zachód

15 kwietnia, środa

Ale się Jacek rozpisał. Późnym wieczorem dotarły następne porcje informacji:

„W marinie znaleźliśmy jacht Jean de la Lune, ale nie było twojego znajomego kapitana Michała, więc nie pchaliśmy się zwiedzać nieproszeni. Na pokładzie remont – uszczelnianie”.

„Dziś było pływanie w Atlantyku na plaży przy Las Galletas na południu Teneryfy. Plaża, to zbyt wiele powiedziane – spłachetek ciemnego piasku. Ale fajne grajdołki ludzie sobie robią , ogradzając się murkami z kamieni. Takie piaszczyste dołki na 2 lub kilka osób w rumowisku czarnych okrąglaków.

Po południu powolna żegluga na zachód z cichnącym wiatrem. Nie obyło się bez silnika, ale pod wieczór godzinka dobrej jazdy bajdewindem pod wiatr NW. O 2100 przybiliśmy do San Sebastian, zacisznego portu pod skałą”.

Santa Cruz de Tenerife

15 kwietnia, środa

Dzisiaj rano przyszedł kolejny sms od Jacka wysłany z mariny Las Galletas, ale z niedawnymi wspomnieniami:

„Wczoraj w Santa Cruz zwiedziliśmy miasto, nic poza tym. Z wycieczką po Teneryfie czekamy na Ewę, która wzmocni załogę w sobotę. Zwiedziliśmy niesamowity budynek Audytorium, w którym znajduje się sala koncertowa. Dach, jak łukowato wygięty nad wypukłą powłoką liść zwisający ostrym końcem w dół, sprawia niesamowite wrażenie – cały biały o ceramicznej skórce. Ale kiedy pada, to… chyba leje z dzioba (tu by się przydało zdjęcie – BR). Na moje oko, to dzieło Santiago Calatrava. I faktycznie! – rzecz godna polecenia.

Na pokładzie trzy pokolenia – wnuki, dzieci i ja, ale udaje się pogodzić preferencje. Dziś poranna plaża i pędzimy na Gomerę. Chyba odpuścimy La Palmę – nie wieje. Żebym tylko nie rzekł w złą godzinę…”

Wyż nad Teneryfą

14 kwietnia, wtorek

W poniedziałek ruszywszy z Las Palmas i opłynąwszy Gran Canarię od północy (co jest ewenementem w tym sezonie na Kanarach) Melina dopłynęła do Santa Cruz na Teneryfie. A dzisiaj Jacek donosi: „Po wschodniej stronie Teneryfy stoi wyż, a my w jego centrum. Znów flauta. Pojechaliśmy na silniku do San Miguel na południu. Jutro spróbujemy na Gomerę. Komputer nie ładuje baterii, jest zepsuty, więc nie możemy zgrywać zdjęć i przesłać. Chyba że z telefonu”.

Pierwsza relacja

12 kwietnia, niedziela

Pierwsza, pełna ekscytacji relacja Jacka P.: „Dziś zwiedzanie Gran Canarii, a wieczorem Las Palmas. Na Pico de Nieves ogarnęła nas chmura. Mleko zniknęło tak nagle, jak nas utopiło, i jednak widok zaparł dech, jak było zapowiedziane. A już szydziliśmy z autora (zapowiedzi). Wyłoniły się Rogue Nublo, a dalej Rogue Bentayga – bazaltowe ostańce zastygłych kominów wulkanicznych i cały poszarpany krajobraz. Ogrody Jardin Botanico niesamowite, kolorowe, kwitnące, kolczaste, rozczapierzone. Rano ruszamy na Teneryfę do Santa Cruz”.

Etap 45-46: Kanary po raz piąty

11 kwietnia, sobota

Gran Canaria, marina Las Palmas, słoneczko, cichutko, lekki wiaterek, leniwe popołudnie. Nagle, całkiem znienacka, Melinę posiadła w czynne zarządzanie rodzinna załoga Jacka Pasikowskiego. Jak wieść gminna niesie, nie obyło się bez niespodzianek: zapodział się kapitański telefon i padło zasilanie w kapitańskim notebooku. Oj, będzie się działo! Czekamy na dalsze, miejmy nadzieję, że mniej mrożące krew w żyłach, informacje.