Archiwa kategorii: ..Sezon 2018

Etap 81: Melina na Arno

24 listopada, sobota

„Właśnie zobaczyłem, że Tadek z ekipą przycumowali Lady Melinę trochę przed 16:45 na Arno longside, chyba do swojego jachtu, w marinie Nautica 180″ - donosi Andrzej.

2018-11-24-Pisa Arno Nautica 280 2018-11-24-Pisa Arno Nautica 280-c

Owszem, tutaj Lady Melina będzie przechodziła lifting po 1,5-rocznej żegludze.

2018-11-24-Pisa Arno Nautica 280- b 2018-11-24 Arno - Nautica 180

Etap 80 – epilog

23 listopada, piątek

Tak, cel został osiągnięty. W tydzień we dwójkę przepłynęliśmy spod Neapolu do Pizy. To 293,5 mili, które pokonaliśmy w prawie 68 godzin, z tego aż 49 godzin na żaglach, a w zasadzie na genui.

No to do następnego rejsu!

Krzywa wieża w Pizie nasza!

22 listopada, czwartek

Rano pojechaliśmy do Pizy.

IMAG0085m IMAG0175m

Tak, krzywa wieża jest krzywa!

IMAG0110m IMAG0144m

Pokręciliśmy się wśród tłumu turystów i zwiedziliśmy piękne wnętrza zabytków,  gdzie m.in. odsłuchaliśmy niesamowitego brzmienia śpiewu. Usiedliśmy w pobliskiej knajpce, zjedliśmy obiad i wróciliśmy do mariny. Przed północą przyjechał z ekipą Tadek Staniul, dzięki którego uprzejmości będziemy mogli w zaprzyjaźnionej przystani wyremontować naszą Lady Melinę.

Cel został osiągnięty!

U ujścia Arno

21 listopada, środa

Rano zrobiliśmy sobie spacer po pięknym Portoferraio. M.in. weszliśmy na twierdzę i odwiedziliśmy dom, w którym mieszkał w areszcie domowym Napoleon.

20181121_103321m 20181121_103442m 20181121_103519m 20181121_104548m

Następnie pożegnaliśmy się z milą załogą Pogorii i ruszyliśmy na północ. Oczywiście nie obyło się bez przygód… Znowu pięknie wiał lekki półwiatr, więc kontynuowaliśmy żeglugę na genui.

Nie, nie, nie – spokojnie, nie myślcie, że nasze przygody, to coś strasznego. Otóż w nocy, tuż, tuż  przed główkami do portu w Livorno, do którego nie zamierzaliśmy wchodzić, wychodzący prom Moby zapędził nas brutalnie do wnętrza. Tam przedefilowaliśmy wzdłuż baaardzo długiego falochronu i wyszliśmy po pół godzinie z drugiej strony. Po pięciu minutach dopędził nas jakiś ścigacz. To była motorówka Guardia Finanza. Kazali się okazać w całości, oświetlili szperaczem, wypytali o wszystko. Potem wyciągnęli w naszym kierunku podbierak na kiju na ryby, taki, jak na śluzach na Mazurach i kazali tam wrzucić wszystkie dokumenty. I odpłynęli…

Wyłonili się z ciemności po kilkunastu minutach. Tak dopłynęliśmy o północy do Marina di Pisa u ujścia rzeki Arno.

Elba, Portoferraio, Pogoria

20 listopada, wtorek

Ponieważ miało wiać niekorzystnie, postanowiliśmy znowu sobie dać trochę luzu. Popłynęliśmy nieśpiesznie w kierunku Elby. Tam, przy wejściu do portu Portoferraio ścigaliśmy się i robiliśmy różne sztuczki z nadpływającą, dobrze mi znaną, barkentyną STS Pogoria pełną młodzieży na pokładzie.

20181120_154437m IMAG0226m 20181120_164532m IMAG0260m

W rezultacie tych przepychanek stanęliśmy w porcie obok siebie, burta w burtę.

IMAG0334m IMAG0330m 20181120_164609m IMAG0368m

Na godzinę 21 jesteśmy zaproszeni na pokład Pogorii przez Panią Kapitan Annę Kiełbik-Piwońską. Idziemy.

Piombino po dwóch dobach

19 listopada, poniedziałek

Jesteśmy na stałym lądzie w Piombino, a tak po prawdzie, to w Marinie di Salivoli. Po dwóch dobach idziemy się wreszcie wykąpać. Nie w morzu, tylko pod prysznicem. U nas na zewnątrz 11, a wewnątrz 16 stopni, ale u Was ponoć mróz. U nas jest lepiej.

20181119_191229m

Etap 80: Pozdrowienia spod Wezuwiusza

16 listopada, piątek

Dzisiaj wieczorem dojechaliśmy z Wrocławia przez Neapol do portu Torre del Greco. Jest nas dwójka: Andrzej Szlezak i ja. Zamierzamy dopłynąć gdzieś bardziej na północ, może Rzym, może Elba, albo Livorno. W każdym bądź razie naszym maksymalnym celem jest krzywa wieża w Pizie.

20181119_191031m IMAG0052m

Jeśli masz ochotę i czas – przybądź i wspomóż nas. Czekamy w dowolnym miejscu na trasie.

Cetraro Marina

3 listopada, sobota

Planowana wymiana załóg dokonała się w porcie Cetraro Marina. Terminowo, ale nie w planowanym wcześniej miejscu. We Włoszech dzieją się różne dziwne pogodowe rzeczy, o których zapewne dowiadujecie się z mediów. Lady Melina również była mimowolnym ich uczestnikiem. Nie bez przygód, ale szczęśliwie :)

Scirocco

29 października, poniedziałek

Od dwóch dni walczymy ze sztormem w Mesynie na Sycylii. Na sznurkach tańczymy przy kei, ruchome pomosty ruszają się jak rollercoaster, na stały ląd możemy przejść tylko mokrzy. Straciliśmy cztery cumy, które trzasnęły, jak sznurówki. Zostały nam już tylko cztery odbijacze. Beczki rumu nam nie zwiało…

Ale jest cieplutko! W przerwach ulewnego deszczu na wycieczki po mieście chodzimy w krótkich rękawkach i spodenkach.

Ruchy pod butem

24 października, środa

„Po śniadaniu w stylu włoskim ruszyliśmy w kierunku Sycylii. Udało nam się dopłynąć do dość dużego i nowoczesnego portu w miejscowości Roccella Ionica.

 PART_1540445050501 PART_1540445292550

Dopłynęliśmy już po zmierzchu, ale z naszym wiernym druhem, który oświetlał nam drogę.”

Już Włochy

23 października, wtorek

„Pogoda na 33 godzinnym przelocie była zmienna od flauty po burzę, kiedy wiatr wiał w porywach do 48 knt. Załoga dzielnie zniosła trudy podróży i zadowolona osiągnęła brzegi Włoch w poniedziałek około godziny 17 w okolicach Crotone
IMG_0325 IMG_0329
Włochy przywitały nas słońcem…. w końcu słoneczna Italia.
PART_1540285221476 PART_1540285626114
Dzień czwarty. Pogoda mało zachęcająca, a prognozy jeszcze bardziej, ma wiać i padać do północy. W związku z czasem wolnym wykonujemy prace bosmańskie.
PART_1540285747411 PART_1540285750354 PART_1540285740760
Czy tyle wystarczy?”
Nie. Jeszcze zdjęcie całej załogi – odpowiedziałem.

Jeszcze Grecja

22 października, poniedziałek

Na potwierdzenie dwóch pierwszych dni otrzymałem od Michała następującą relację:

Dzień pierwszy – 20.10. Skoro świt o 11 ruszyliśmy na zakupy i krótkie zwiedzanie stolicy Korfu. Około 15 czasu pokładowego pożegnaliśmy Korfu i ruszyliśmy w kierunku wyspy Paxos.
PART_1540282329061 PART_1540282857917
Dzień drugi. Ruszyliśmy z małego aczkolwiek urokliwego porciku Lakka w stronę słonecznej Italii. Nastroje przed wyruszeniem doskonale po wieczornej kolacji, na której jedliśmy przesmaki greckiej kuchni. Grecy bardzo gościnni, przed podaniem potraw zaprosił nas do kuchni, gdzie pokazał nam wszystkie potrawy. Cdn
IMG_0302

LM 76: Z Grecji na Sycylię

21 października, niedziela

Od wczoraj na Lady Melinie znajduje się nowa załoga, którą zorganizował Michał Martynik, a której kapitanem jest Wojtek Codrow. W jej skład wchodzą jeszcze Bożena, Kamila, Robert, Michał i Darek – razem 7 osób. Celem ich tygodniowego rejsu jest Katania na Sycylii.

Przylecieli na Korfu w nocy z piątku na sobotę. Po porannych przygotowaniach ruszyli na morze. Sądziłem, że opłyną wyspę od północy, a oni skierowali się na południe. Okazało się, że chcą posmakować jeszcze greckich przysmaków i do realizacji tego wybrali miasteczko Lakka w pięknej zatoczce na wyspie Paxos. Na moją wieczorną zaczepkę Michał odpowiedział SMS-em: „Już śpimy. Rano pobudka i skok do Włoch. Ale w knajpie byliśmy na bardzo dobrej kolacji”.

Dzisiejszym niedzielnym rankiem faktycznie ruszyli na zachód. Powodzenia na szerokim Morzu Jońskim!

Agia Efimia na Kefalonii

12 października, piątek

W zasadzie nic się nie działo, oprócz tego, że rano pokręciliśmy się po porcie w poszukiwaniu wody, a po zatankowaniu umyliśmy pokład.

A potem puściliśmy się, z początku na silniku, a pod wieczór na żaglach, na Morze Jońskie. Tak się puściliśmy, że zapuściliśmy się na wyspę Kefalonia do porciku Agia Efimia.

Messolonghi

11 października, czwartek

Poranek zaczęliśmy ambitnie. Wejście na górującą nad miasteczkiem twierdzę trwało ponad godzinę. Mieliśmy stamtąd piękny widok na Zatokę Koryncką, Most Patraski i miasteczko ścielące się u naszych stóp. Sama twierdza broniła się skutecznie. Tak skutecznie, że nie weszliśmy do jej wnętrza. Pokonał nas bez jednego wystrzału strajk obsługi.

Zdruzgotani taką sytuacją wsiedliśmy na nasz okręt i popłynęliśmy zdobywać następne warownie. Padło na Messolonghi. Długi, dwuipółmilowy kanał i podstępne rozlewiska wokół nie były dla nas przeszkodą. A brak jakiejkolwiek obrony pozwolił nam zdobyć port, a następnie miasteczko. W nagrodę napiliśmy się ouzo. Ono nas pokonało.

Nafpaktos (d. Lepanto)

10 października, środa

Wreszcie ładnie powiało i zawiało nas do pięknej miejscowości Nafpaktos z jeszcze piękniejszym malutkim, okrągłym porcikiem znajdującym się za murami obronnymi miasta. Stoimy tu jako jedyny jacht wśród kilkunastu łódeczek rybackich. Jest przepięknie.

IMAG6698m IMAG6702m

Niedawno, bo trzy dni temu przypadała rocznica wielkiej bitwy morskiej pod Lepanto z roku 1571, która odbyła się w bezpośredniej bliskości miasta. My walczyliśmy w knajpie.

DSC_7278m DSC_7285m

Galaxidi i Delfy

9 października, wtorek

W oczekiwaniu na Andrzeja, wynajętym autem pojechaliśmy do pobliskich Delf. Znane są one m.in. z kapłanki Pytii ze świątyni Apolla i jej zagmatwanych przepowiedni. Powykręcanymi serpentynami dojechaliśmy do miasteczka z powalającym widokiem na dolinę i zatokę. Najpierw zaszliśmy do muzeum.

IMAG6572m DSC_7175m DSC_7180m DSC_7192m IMAG6573m DSC_7178m IMG_20181009_142453m

Potem zwiedziliśmy wykopaliska.

DSC_7208m IMAG6603m IMAG6588m IMAG6612m IMAG6623m DSC_7252m DSC_7239m IMG_20181009_191634m

Wieczorem dojechał do nas Andrzej.

Stoimy, jak te ciule

8 października, poniedziałek

Godz. 1410: Od rana stoimy na kotwicy w główkach Kanału Korynckiego od strony Zatoki Sarońskiej i czekamy na zmiłowanie obsługi kanału i wpuszczenie nas do środka. Przepuszczają jakieś głupie cargo z holownikami z przodu i z tyłu, a poważnej Lady Meliny nie chcą. Ale jeszcze się doigrają!

Doigrali się o 1510. Po przeczekaniu trzech dużych statków o długości ponad 100 m i szerokości takiej, że ocierały się o brzegi kanału, ruszyliśmy z kopyta.

Tak ruszyliśmy, że po przepłynięciu 6 km za 220 euro, bez trzymanki popłynęliśmy w siną dal, aż zatrzymaliśmy się o północy w ślicznym Galaxidi.

IMAG0007m IMAG6549m IMAG6546m IMAG6548m

Z Aten do Kanału Korynckiego

7 października, niedziela

W sobotę po zatankowaniu paliwa po czubek, zakupach i uiszczeniu, nieco po południu ruszyliśmy w morze. W Morze Egejskie. Wiało siódemką z baksztagu, więc na skrawku genuy płynęliśmy ponad 6 knotów podskakując wesoło na falach.

Na wieczór dopłynęliśmy do mariny Alimos (Kalamaki) w Atenach. Na Lady Melinę czekali już nasi przyjaciele. Powitanie trwało i trwało. Przez pokład i mesę przewinęło się ok. 20 spragnionych żeglarzy. A pożegnaniom nie było końca.

Rano pojawił się Krzysiek i już w piątkę ruszyliśmy na zachód przez Zatokę Sarońską. Już po ciemku dotarliśmy w okolice Kanału Korynckiego. Rzuciliśmy kotwicę i poszliśmy spać w oczekiwaniu na poranną przeprawę.

Jesienne Lavrio

5 października, piątek

Z Wrocławia samolotem do Aten i dalej busem do Lavrio dotarła na Lady Melinę następna grupa śmiałków. Na razie jest nas czwórka wrocławiaków: Lidka, Jurek, Leszek i ja, ale w niedzielę dotrze Krzysiek z Katowic i we wtorek Andrzej z Wrocławia.

W samolocie tłum żeglarzy. Spotkaliśmy kilku znajomych i serdecznie sobie z nimi pogadaliśmy. Być może spotkamy się z nimi jutro w marinie Alimos (Kalamaki) w Atenach skąd czarterują łódki, a my odbierzemy Krzyśka.

W marinie Lavrio nasz jacht zastaliśmy w bardzo dobrym stanie. Po ostatnim cyklonie Zorbas, który przeszedł tydzień temu przez okolicę, mamy jedynie otarcie na prawej burcie od opony ochraniającej betonową keję. Przesympatyczny kapitan mariny opowiedział nam o tym, co się działo w porcie podczas sztormu. A działo się.

Tradycyjnie poszliśmy do tradycyjnej knajpki.