Archiwa kategorii: Etap .4 Bergen – Ålesund

Koniec etapu 4 na wysepce Vigra

9 czerwca, piątek

Ostatni mail od załogi Wojtka: „Rejs kończymy przy wysepce Vigra , tuż koło lotniska. Pas startowy dochodzi prawie do samego morza. Wcześniej odwiedziliśmy na krótko Alesund z jego stuletnimi kamieniczkami ze śladami secesji. Natomiast rano odbyliśmy całkiem długi spacer po klifach wyspy Runde.”

IMG_1345m

Załoga, w osobie Asi, zastrzega się, że wysłała 5 zdjęć. Nawet dwa razy. Tak mówi, ale do mnie dotarło tylko to, co dotarło.

W każdym bądź razie z Bergen do Roald (przy lotnisku Alesund) przepłynęli 183 Mm w czasie 34 godzin 15 minut, w tym na żaglach 5h 40′, a na silniku 26h 35′.

Na ptasich wysepkach

7 czerwca, środa

„Przesyłamy kolejną porcję zdjęć. Zgodnie uznaliśmy, że Lady Melina bardzo pięknie prezentuje się na tle niezliczonych klifów, odległych gór i lodowców.

IMG_1319

Dziś opuściliśmy malutki porcik przy wyspie Silda, strzeżony przez syrenkę „raj dla wędkarzy”, jak podaje przewodnik. Na pełnych obrotach silnika (zamiast żagli, niestety, bo woda wokół była gładka), opłynęliśmy półwysep Stad, stanowiący umowną granicę między Morzami Północnym i Norweskim. Cumujemy teraz przy wysepce Runde, zamieszkanej przede wszystkim przez ptaki – 500 tys. przedstawicieli 200 gatunków. Z poziomu wody obejrzeliśmy już skałę, na której się gnieżdżą, jutro wybieramy się na spacer po tutejszych ścieżkach.”

IMG_1322 IMG_1299m

IMG_1301m IMG_1311mm

…dały pozytywny efekt

6 czerwca, wtorek (w południe)

Mail od Asi:

„Cześć!
Pierwszego dnia, po pobieżnym zwiedzaniu deszczowego i zamglonego Bergen, skierowaliśmy się na północ w poszukiwaniu słońca. Z obiecanych przez kapitana 15 mil w miarę upływu czasu zrobiło się 39,9, ale dzięki temu ostatecznie zacumowaliśmy w pełnym słońcu i blasku bijącym od króla Olafa V, którego pomnik jest miejscową i jedyną – oprócz przepięknych krajobrazów – atrakcją. Wojtek, Inka i Zbyszek, Łukasz oraz Asia i Marek

IMG_1291m
Godzinę później przyszedł następny:
„Z Bergen kierujemy się konsekwentnie na północ. Pierwszy nocleg spędziliśmy w cieniu pomnika króla Olafa V w Skjerjehamn. Pomnik brzydki, nic dziwnego, że go nie chcieli postawić w Oslo. Drugiego dnia zaczęliśmy zbierać pierwsze doświadczenia w temacie łowienia dorszy. Na razie dwa wybrane przez nas łowiska okazały się puste, jednak nie tracimy nadziei na świeże rybki na kolację. Kolejną noc spędziliśmy w spokojnej Svanoi
Wojtek, Inka i Zbyszek, Łukasz oraz Asia i Marek”

Groźby niekaralne

6 czerwca, wtorek (rano)

SMS ode mnie: „Nie bądźcie chytrusy i dajcie jakiś opis i parę zdjęć na stronę wyprawy. Bo nie podam nowej prognozy, albo podam złą!”

Butna odpowiedź: „Ho, ho, ho, a my mamy własną!”

I dalej: „Tu jest pięknie, ale za krótko. Powinien być jeden fiordzik na tydzień – nie ma czasu, by zaglądać w różne dziurki – zostajemy! A Lady jest piękna i super i można by się zakochać, gdyby była Sir ;)  Inka”.

Następnie nieco łagodniej: „Wyślemy raz jeszcze stare i napiszemy nowe. Ale w zamian prosimy o słonko. Oczywiście razem z wiatrem. Ale nie wiatrem słonecznym, bo ten wieje zawsze” (na pokładzie jest profesor fizyki teoretycznej).

W Bergen również początek etapu 4.

4 czerwca, niedziela

Wczoraj wieczorem na Lady Melinę dostał się i opanował ją całkowicie Wojtek Codrow z ekipą. Kto jest w ekipie? Wiem, że Inka i Zbyszek Jaskólscy – ofiarodawcy cholernie ostrego noża kuchennego.  Ale kto jeszcze? Snujemy jedynie domysły. Wiemy, że wypłynęli dzisiaj około południa, bo widać to na AIS-ie, ale nie chcą dranie nic pisnąć, ani słówkiem, ani żadną fotografią, co robią i jak im czas leci. No, ale jak poproszą o następną prognozę pogody, to ich zaszantażuję, że dostaną złą. Dranie!