23 listopada, piątek
Tak, cel został osiągnięty. W tydzień we dwójkę przepłynęliśmy spod Neapolu do Pizy. To 293,5 mili, które pokonaliśmy w prawie 68 godzin, z tego aż 49 godzin na żaglach, a w zasadzie na genui.
No to do następnego rejsu!
23 listopada, piątek
Tak, cel został osiągnięty. W tydzień we dwójkę przepłynęliśmy spod Neapolu do Pizy. To 293,5 mili, które pokonaliśmy w prawie 68 godzin, z tego aż 49 godzin na żaglach, a w zasadzie na genui.
No to do następnego rejsu!
22 listopada, czwartek
Rano pojechaliśmy do Pizy.
Tak, krzywa wieża jest krzywa!
Pokręciliśmy się wśród tłumu turystów i zwiedziliśmy piękne wnętrza zabytków, gdzie m.in. odsłuchaliśmy niesamowitego brzmienia śpiewu. Usiedliśmy w pobliskiej knajpce, zjedliśmy obiad i wróciliśmy do mariny. Przed północą przyjechał z ekipą Tadek Staniul, dzięki którego uprzejmości będziemy mogli w zaprzyjaźnionej przystani wyremontować naszą Lady Melinę.
Cel został osiągnięty!
21 listopada, środa
Rano zrobiliśmy sobie spacer po pięknym Portoferraio. M.in. weszliśmy na twierdzę i odwiedziliśmy dom, w którym mieszkał w areszcie domowym Napoleon.
Następnie pożegnaliśmy się z milą załogą Pogorii i ruszyliśmy na północ. Oczywiście nie obyło się bez przygód… Znowu pięknie wiał lekki półwiatr, więc kontynuowaliśmy żeglugę na genui.
Nie, nie, nie – spokojnie, nie myślcie, że nasze przygody, to coś strasznego. Otóż w nocy, tuż, tuż przed główkami do portu w Livorno, do którego nie zamierzaliśmy wchodzić, wychodzący prom Moby zapędził nas brutalnie do wnętrza. Tam przedefilowaliśmy wzdłuż baaardzo długiego falochronu i wyszliśmy po pół godzinie z drugiej strony. Po pięciu minutach dopędził nas jakiś ścigacz. To była motorówka Guardia Finanza. Kazali się okazać w całości, oświetlili szperaczem, wypytali o wszystko. Potem wyciągnęli w naszym kierunku podbierak na kiju na ryby, taki, jak na śluzach na Mazurach i kazali tam wrzucić wszystkie dokumenty. I odpłynęli…
Wyłonili się z ciemności po kilkunastu minutach. Tak dopłynęliśmy o północy do Marina di Pisa u ujścia rzeki Arno.
20 listopada, wtorek
Ponieważ miało wiać niekorzystnie, postanowiliśmy znowu sobie dać trochę luzu. Popłynęliśmy nieśpiesznie w kierunku Elby. Tam, przy wejściu do portu Portoferraio ścigaliśmy się i robiliśmy różne sztuczki z nadpływającą, dobrze mi znaną, barkentyną STS Pogoria pełną młodzieży na pokładzie.
W rezultacie tych przepychanek stanęliśmy w porcie obok siebie, burta w burtę.
Na godzinę 21 jesteśmy zaproszeni na pokład Pogorii przez Panią Kapitan Annę Kiełbik-Piwońską. Idziemy.
16 listopada, piątek
Dzisiaj wieczorem dojechaliśmy z Wrocławia przez Neapol do portu Torre del Greco. Jest nas dwójka: Andrzej Szlezak i ja. Zamierzamy dopłynąć gdzieś bardziej na północ, może Rzym, może Elba, albo Livorno. W każdym bądź razie naszym maksymalnym celem jest krzywa wieża w Pizie.
Jeśli masz ochotę i czas – przybądź i wspomóż nas. Czekamy w dowolnym miejscu na trasie.