6 czerwca, środa
Dzisiaj opuściła nas na dobre Monika. Podczas wczorajszego wieczora powitalno-pożegnalnego powstał poemat ku czci. Otóż on:
Pięć dni, jak oka mgnienie, minęły pod żaglem Meliny
I nadszedł czas pożegnania naszej jedynej dziewczyny.
Drugi oficer na statku – pierwsza gaduła na jachcie
Będzie nam jej brakować, szczególnie na nocnej wachcie.
To Ona biła rekordy żeglując na wielkiej fali,
Pomimo kursu na Algier dowiozła nas do Cagliari.
Dzisiaj, w dniu pożegnania, smutni, lecz pełni nadziei,
Że jeszcze się razem spotkamy, gdzieś na nieznanej kei.
Stratę po Monice będzie próbował zapełnić Romek. Zobaczymy, czy da radę. Sądzimy, że szanse ma raczej marne. W tak zwanym międzyczasie, czekając na przylot Romka, testowaliśmy kotwicę – Całkiem Nową Kotwicę. Pojechaliśmy na pobliską plażę i ciągaliśmy ją na sucho po piasku, na mokro po piasku, na trawniku, po koniczynie, w kaktusach i w kwiatkach.
Działa cudnie. Jesteśmy szczęśliwi.
Romek Więckowski przyleciał późnym wieczorem. Przywiózł ze sobą banderę włoską, której nam brakowało, a którą podarował Maciej R. z dalekiego Wrocławia.
Wieczór powitalny przeciąga się do tej pory…