24 marca, sobota
Zaczęło się już na morzu w drodze z Gran Canarii na Teneryfę. Wiał piękny wiatr 15-20 kn z północy, czyli baksztag prawego halsu. Grot na 2. refie. Fale normalne, jak to na oceanie, 2-3 m. Ale niektóre… no właśnie, i taka jedna obaliła kapitana niemal pod relingi, a Ankę sponiewierała w zejściówce.
Wczoraj rano w marinie Santa Cruz De Tenerife wiaterek porwał foliówkę z dokumentami i ubezpieczeniem jachtu i umieścił w mokrej wodzie portowej. Akcja połowowa trwała pół godziny i papiery zaczęły suszyć się powieszone na sznurkach w office mariny.
Wypożyczyliśmy autko, pojechaliśmy na wycieczkę na Playa De Las Teresitas, na przeróżne miradory, do Lasu Zmysłów i nagle… Jacek stwierdził brak portfela z dokumentami i kartą płatniczą. Akcja poszukiwawcza doprowadziła do wniosków, że karta zdążyła już być dwukrotnie użyta w bankomacie w San Cristobal de La Laguna niezgodnie z zasadami współżycia międzyludzkiego i w związku z tym została zablokowana przez bank.
Uspokojeni tym faktem zjedliśmy spokojnie buritos w pięknej miejscowości Orotava, a następnie pojechaliśmy zdobyć najwyższy szczyt Hiszpanii – El Teide. Pewną ręką prowadziła nas nawigacja. Mijaliśmy zdziwionych ludzi, osły i muły. Droga stawała się coraz węższa i coraz stromsza. Aż się skończyła. Na dodatek wjechaliśmy w chmury i zapadł zmierzch.
W drodze powrotnej policja dokonywała mistrzowskich wolt i odsyłała od Annasza do Kajfasza niezapowiedzianych gości z zagubionymi dokumentami pragnących dokonać zgłoszenia tego faktu (udało się to, najprawdopodobniej, dopiero dzisiaj rano).
Wieczorem jeden z załogantów przyznał się, że schodząc z jachtu się wyp… i boli go lewe kolano, prawe udo i prawa łopatka.
Nie jest źle.
BOLO ! Dumny jestem z Ciebie. Pozdrów Hanię. Czekam na informacje, sprawa pilna.
Nooo…, a gdzie jakieś fotki ?
Bardzo cicho coś na tych „kanarach”
Nooo … , nareszcie jest o czym czytać ;))