Campbeltown – to już Szkocja

3 lipca, środa

Trasa 42f

Wyjście z portu w Douglas na wyspie Man musieliśmy zaplanować między wchodzącymi i wychodzącymi promami. Prognoza nie była optymistyczna, zakładała 4 do 6 Bft w twarz z tendencją spadkowa. O godzinie 1955 oddaliśmy cumy i skierowaliśmy Melinę na północ. Po wyjściu w morze prognoza okazała się fałszywa. Zaczęło się od 6 i nie zamierzało na tym skończyć, im dalej w morze tym więcej na liczniku (licznik nie działa poprawnie). Po wyjściu z cienia wyspy fale wraz z nasilającym się wiatrem zasiały w nas ziarno zwątpienia. Jednak Melina na bejbi foczku i bezanie dzielnie cięła przelewające się przez pokład fale, więc kontynuowaliśmy halsówke w obranym przez nas kierunku. Nad ranem Manannan (według mitologii irlandzkiej bóg morza i pogody) pozwolił nam odetchnąć redukując siłę wiatru z 8 o połowę. Po odczytaniu najnowszej prognozy, perspektywa zbliżającego się jeszcze silniejszego sztormu zmieniła nasze plany z Belfastu na Campbeltown znajdujące się bliżej portu docelowego Glasgow. Dopłynęliśmy tam po łącznie 30h i 130nm od wyjścia z Douglas.
Obecnie oglądamy nasilający się wiatr z deszczem z baru popijając szkocką whisky.

Maciek