14 lutego, poniedziałek
Po drodze w nocy dziewczyny zamknęły nam lodówkę…
A poniżej ilustracja do różnicy wrażliwości odczuwania bodźców zewnętrznych.
Miło i przyjemnie dotarliśmy do Horty. Żeby rozruszać kości wspięliśmy się na pobliską górkę, a potem zeszliśmy do Porto Pim.
Wieczorem, chyba tradycyjnie już, zamiast oczekiwanych z utęsknieniem steków pieczonych na kamieniu, opiewanych i zachwalanych przez kapitana, zjedliśmy coś z chińszczyzny. Ot, taka karma.