22 listopada, poniedziałek
Zrobiliśmy wycieczkę autem wokół wyspy. Deszcz towarzyszył nam prawie cały czas, ale z przerwami. Wykorzystywaliśmy to skwapliwie. Odwiedziliśmy m.in. Porto de Pescas de Varadouro z pięknym widokiem na klif z siedmioma wodospadami, Parque Florestal do Capelo i zasypaną przed 50-ciu laty pyłem wulkanicznym z Vulcao dos Capelinhos latarnię morską Farol da Ponta dos Capelinhos.
Nie dotarliśmy na szczyt Caldeira do Cabeco Gordo. I całe szczęście. Okazało się, że aktualne opady są najbardziej intensywne od 100 lat! Ulicami podgórskich wiosek płynęły rwące strumienie wezbranej nagle wody i w wielu miejscach drogi zostały uszkodzone.
Wybieraliśmy zatem spokojne miejscowe przydrożne knajpki z gorącą sopa do dia na początek. A wieczorem trafiliśmy w Horcie do lokalu, gdzie trzeba rezerwować stoliki. Nam się udało bez. W menu płaty miecznika pieczone własnoręcznie na rozgrzanym do białości wulkanicznym kamieniu. Rewelacja!
W planach mieliśmy powrót na Terceirę. Morze i pogoda jednak zweryfikowały nam plany. Stąd już jutro lecimy do Lizbony. Jacht zostawiamy pod opieką poznanego na miejscu, sympatycznego Tomka, Polaka mieszkającego tymczasowo na wyspie.