Proza i poezja

5 grudnia, czwartek

W nocy było u nas oberwanie chmury. W środku w niektórych miejscach też. Na szczęście jest tu dużo sznurka.

IMG-20191205-WA0003

Ania pilnuje interesu, a ja strzeliłem sobie selfika wg najnowszych trendów.

IMG-20191205-WA0000

Jadę do Las Palmas, żeby okazać determinację, bo przez telefon mówią coś o tygodniu oczekiwania na miejsce. Rzeczywiście wiatr taki, że nikt nie wychodzi. Melinka pięknie pracuje na cumach podczas silnego wiatru w porcie, aż się mewy zachwyciły, ale prąd mi się skończył i nie nagrałem. Co będzie, jak powiedzą „wchodź”, a Lady pod ten wiatr nie da rady? Coś wymyślę.

IMG-20191205-WA0001

W marinie tłok, jak u lekarza. A może nawet, jak w zusie. Musimy się przedostać z  Taliarte do Las Palmas nie bacząc na warunki, bo tam zakwitniemy.

Wieczorem nadeszła fotografia i gorzki biały wiersz do niej:

IMG-20191205-WA0004

„nie opuściliśmy portu o czasie bo dla nas za silny wiatr no to ktoś dopilnował żebyśmy nie mogli wyjść podczas odpływu nie można mówić o przysłowiowej gościnności”