25 maja, sobota
Po dwóch nockach w oceanie (śmiesznie to brzmi), po przepłynięciu 172 Mm halsując cały czas na żaglach, posunęliśmy się o 70 mil w porządanym kierunku północnym i osiedliśmy w miasteczku Muxia (Mugia). Jesteśmy ciekawi, czy potraficie wymówić jego nazwę, tak, jak rdzenni jego mieszkańcy? Gotowi jesteśmy postawić ostatnie peso.
Muxia jest jedną ze stacji szlaku św. Jakuba z/do Santiago de Compostela. Poszliśmy więc zatem na pielgrzymkę.
A poza tym oglądnęliśmy w tubylczej knajpie, przy tubylczym piwie i winie X razy, finał Pucharu Hiszpanii w piłce nożnej (u nas kopanej) Barcelona – Valencia. Wynik 1:2 chyba był satysfakcjonujący dla tutejszych kibiców. Dla nas w związku z tym też był.
Jutro Biskaj.
wyrazy uznanie dla autora zdjęć, no i komentarze też jakieś barwniejsze
pozdrowienia
Cezary