26 sierpnia, wtorek:
Dalej w smsie było tak: „Zatoka Donostia jest git. Lądowanie na plaży kosztowało nas mokry aparat, ławeczkę od dingi i 8 szwów. Plus, to sprint przez zatokę na ribie. Morale wysokie. Zostajemy tu chyba jeszcze jeden dzień”. Dla ciekawych, Donostia, to baskijska nazwa San Sebastian. Czyli są już w Hisz…, w Kraju Basków.
Nasuwają się co najmniej dwa pytania: Ile kosztował jeden szef? Na jakiej rybie oni gnali przez zatoki modrą toń?