10 czerwca, niedziela
Dzisiaj, robiąc miejsce dla przybyłych wczoraj, wyokrętowaliśmy Bogusia K. i Roberta M. Odprowadziłem ich na dworzec, skąd udać się mieli na lotnisko w Katanii. Upał. Powolutku szliśmy ciągnąc tobołki i przysiadając co chwilę na ocienionych ławeczkach. Wstąpiliśmy do parku, a przy samym dworcu, mając godzinę czasu do odjazdu, usiedliśmy w kafejce popijając zimne piwo i przepyszne cappuccino i espresso. Nie dziwimy się już wcale południowcom takich przyzwyczajeń i niespiesznego życia. Upał doskwiera.
W morze ruszyliśmy popołudniu. Cisza na wodzie i brak jakiejkolwiek rozrywki spowodował zapotrzebowanie na różnorakie prace bosmańskie. Jurek, doświadczony konstruktor, a i kapitan swojego trimarana, wziął się i całą resztę do roboty. Nudno nie było aż do zmierzchu. M.in. zamontowaliśmy, testowaną w Cagliari na lądzie, słynną już Całkiem Nową Kotwicę.
No i tak sobie płynęliśmy na terkotliwym silniku.
… gawiedź domaga się zdjęcia, testowanej uprzednio na „sucho” na lądzie, Całkiem Nowej Kotwicy !!!