5 czerwca, wtorek
Nad ranem dopłynęliśmy do mariny Portus Karalis w Cagliari. Na podejściu ciemno jak …, tankowce i rybacy kręcili się w te i we wte jak duchy, a na dodatek światła miasta w swej jasności całkowicie zaciemniały obraz rzeczywistości.
W południe pojechałem przez całą Sardynię po nowych załogantów Bellę i Jurka Kostańskiego. Okazało się, że Bella ma naprawdę na imię Balladyna.
Dowiozłem ich wieczorem, auto zostawiliśmy tuż przy kei i od razu ruszyliśmy w miasto.