Lizbona

9 października, poniedziałek

Płynęli, płynęli, nie zatrzymali się na przylądku Peniche, a dotarli aż do Lizbony. Tam trochę pokręciwszy się pod mostem stanęli w marinie. Okazało się, że to nie było takie proste, bo nigdzie nie było wolnego miejsca. Ze słów tamtejszych tambylców wynika, że trzeba sobie rezerwować keję … trzy miesiące wcześniej.