4 października, środa
Rano zdechło, a na dodatek w samo południe pokryło się gęstą mgłą. Bardzo gęstą. Mroczki i świetliki przed oczami pojawiały się na przemian już po kilku minutach wpatrywania się w tę watę. A wokół pełno rybaków, których widać było jedynie na AIS-ie. Radar nie dawał rady ich rozpoznać, takie to były maleństwa. A my ich w ogóle nie widzieliśmy, mimo, że przepływaliśmy czasem 100-200 m od nich.
Tak gnani nieodpartą chęcią dotarcia wreszcie do Portugalii, wreszcie dotarliśmy. Wieczorem weszliśmy w ujście rzeki Rio Lima i szczęśliwym trafem dotarliśmy do Viana Do Castilo. Stanęliśmy w nurcie rzeki, bo o tej porze zwodzony most do mariny był już zamknięty. A mgła nadal była niezła, choć zdecydowanie już rzadsza. Tak to właśnie wygląda ciepła, słoneczna Portugalia.
A potem… jak zwykle… znów poszliśmy na całość…
A lokalne zielone wino pasowało do tego znakomicie!