29 września, piątek
Wczoraj, w czwartek rano, błąkając się autem po rozdrożach najbliższej okolicy, zaopatrzyliśmy się w najniezbędniejsze wiktuały. Potem przyjęliśmy miłą wizytę panów celników. W jej efekcie otrzymaliśmy różowe papiery… W tym kontekście puerto deportivo Santander wyglądało całkiem, całkiem.
Z tym całym bagażem popołudniu ruszyliśmy z Santander. Spokojna żegluga na brzęczącym silniku trwała całą noc. Dzisiaj w dzień dopadła nas niemal bałtycka telepawka (jak to na Biskajach) – obiad słabo nam wchodził, a lepiej wychodził.
Wieczorem, po 29 godzinach żeglugi, stanęliśmy w Ribadeo.