25 maja, czwartek
Rano z Gislövs Läge ruszyliśmy niestety znowu na silniku. I niestety znowu pod wiatr. Niestety cholery można dostać z taką żeglugą. Zgodnie z planem przepłynęliśmy przez Kanał Falsterbo.
I tak sobie płynąwszy przy miarowym terkocie diesla, ominąwszy most, dotarliśmy wieczorem do Kopenhagi. Chcieliśmy stanąć w centralnie położonej przy stu knajpkach marinie Nyhavn, ale nie było miejsca. Przycupnęliśmy zatem nieopodal przy siedzibie króla Danii. Owszem, nie zaprzeczę – poszliśmy w miasto by night.