22 października, sobota
Wczorajsza zupa rybna była tak znakomita, że namówiliśmy na nią dwóch następnych załogantów przybyłych rano do Gdyni – Leszka Gruszewskiego i Bogusia Kołacza. Przeszliśmy się po Skwerze Kościuszki, zobaczyliśmy tradycyjnie cumujące tam ORP Błyskawica i Dar Pomorza, ale też katamaran Gemini-3 Romana Paszke.
Tuż po południu ruszyliśmy na północny wschód i w okolicy Helu zaoczyliśmy wracającego z morza Zawiszę Czarnego. Płynąc wzdłuż Mierzei Helskiej nieźle nas wytelepał lekki baksztag na kąśliwej fali. W ten sposób znowu późnym wieczorem dotarliśmy do Władysławowa. W porcie w wydzielonym miejscu byliśmy jedynym jachtem, ale na tyle dużym, że musieliśmy stanąć nie przy przygotowanych pustych Y-bomach, a przy kutrze Ostry, który stał przy Kontradmirale, który stał przy nabrzeżu, które do tego było przystosowane.
„Po kolacji poszliśmy spać”.