21 października, piątek
Do Pucka przyjechaliśmy we dwójkę z Jackiem Optołowiczem z samego rana. Mimo kiepskiej pogody zwiedziliśmy naprawdę ładne miasteczko pełne kaszubskich akcentów, a w porcie zobaczyliśmy stojący jacht Eltanin - legendę Stpitsbergenu (tam widziałem go parę lat temu w Ny Alesund).
Przysiedliśmy na chwilkę na ławeczce z generałem Zaruskim.
Po uregulowaniu u bosmana należności za 3-tygodniowy postój i po pracach przygotowawczych ruszyliśmy na Zatokę. Minąwszy Głębinkę postawiliśmy żagle i ostrym bajdewindem lewego halsu popłynęliśmy na południe. Sielankę przerwała Straż Graniczna, uprzejmie prosząc o ominięcie zamkniętej na stałe strefy 15. To zaburzenie tylko nieznacznie przeszkodziło nam w dopłynięciu późnym wieczorem do Gdyni, gdzie stanęliśmy w marinie jachtowej.
Nie osiągnęliśmy zaplanowanych Górek Zachodnich. I dobrze, że tak się stało, bo zaczęło siąpić, a następnie padać. Poszliśmy do tawerny, w której, ze względu na okoliczności pogodowe, siedzieliśmy do zamknięcia. Po tym fakcie powstał nieco wcześniejszy wpis „Na razie idziemy spać po pysznej zupie rybnej”, bo na nic więcej nie było nas stać tego wieczora.