27 czerwca, sobota
Rano (hm, powiedzmy, że rano) rzuciliśmy się do krystalicznie czystej i cieplutkiej wody. Pysznie było. Zaraz po śniadanku popłynęliśmy pontonem na wiosełkach do zatoczki Cala Pi. Dziękujemy Ci Krzysztofie B., że kazałeś nam tu przypłynąć. Na plaży dziewczyny w toplesach, z góry z miasteczka piękny widok, w knajpce zimne piwko.
Po powrocie z tej uczty zrobiliśmy sobie następną. Podobną. Piękne widoki, dziewczyny w toplesach, zimne piwko. Popatrzcie sobie.
Wieczorem powolutku popłynęliśmy na wyspę Cabrera (również za podjuszczeniem Krzysztofa B.). Już po ciemaku zaoczyliśmy boję, zaanektowaliśmy ją i spełniliśmy za cudowne ocalenie. Jest cudowna noc. Dobranoc spod forsaila.