30 października, niedziela
Wczoraj rano wreszcie zawiało z właściwej strony. Ruszyliśmy z kopyta, czyli co koń wyskoczy? Dziwnie to brzmi w naszym kontekście. No właśnie, jak by to było w slangu żeglarskim?
Po 17-tu godzinach, cały czas na żaglach, już po zmianie czasu dotarliśmy do Helsingborga.
Szwedki z małymi dziećmi już kąpały się w morzu od rana. A Wy, a my?
A my poszliśmy „na miasto”.