4 września, poniedziałek
Nadal czekamy, ale nie na pączki, a na paczki, i to bynajmniej nie świąteczne. A w tak zwanym międzyczasie:
3 września, niedziela
My w miejskiej kamerce ładnie wyglądamy również w nocy. To teraz, z wieczora, a wcześniej padało cały dzień. Mimo to zrobiliśmy wycieczkę po miasteczku i okolicy (zdjęcia Manixa i moje).
2 września, sobota
Oprócz tego, że czekamy na dwie paczki wysłane z Polski firmą kurierską UPS, ważne paczki, które powinny dojść już dawno, a nie doszły, to robimy różne rzeczy z nudów. Ot, na ten przykład uszczelniliśmy przeciekający kingston. A oprócz tego słuchamy tego, albo tamtego.
Albo jeszcze innego.
A to wszystko w wykonaniu Jurka i Maćka.
1 września, piątek
Przylecieliśmy do Glasgow. Na lotnisku podjęła nas pani Jacky, która przywiozła i zostawiła tam ustępującą z ochotą poprzednią załogę, a nas zawiozła nad morze. To morze jest Oceanem Atlantyckim, nad którym leży Oban.
My, to znaczy Paweł Maniewski z Wrocławia, Jurek Szrecki z Warszawy, Maciek Luberadzki z Opola i ja, od razu poszliśmy na tradycyjny tutejszy posiłek, czyli fish and chips.
A wieczorem…